Gdy trzymam je w rękach lubię zgadywać czym były wcześniej...
...może ramą kuchennego okna, o którą co rano opierał się gospodarz i patrzył na rozciągającą się poniżej wioskę,... może progiem w sieni, który tysiące razy przekraczany był przez domowników i gości,...a może starą werandą, gdzie w letnie popołudnia odpoczywano po wytężonej pracy fizycznej, a która nocami była świadkiem dzikich pożegnań, lub powrotów na pijanych z radości nogach.
Podczas urlopowych wieczorów lubiliśmy siadywać w jednej z izb i patrzeć na belkę pod sufitem, na której dawni gospodarze z dumą wyryli rok powstania domu - 1928.