Poniedziałek przywitał nas piękną pogodą. Postanowiłam poszperać w przydomowej drewutni, w poszukiwaniu "czegoś". Tym "czymś" okazało się kilka odpadów (chyba ze starych drzwi i ościeżnicy), które w sam raz nadawały się do przerobienia ich na miłe dla oka dekoracje.
Jeszcze tylko kawka ... i do pracy.
Największy kawałek przeistoczył się w zamek.
Kolejnego dnia pogoda postanowiła się radykalnie odmienić, a chłód z ulewą wygnały mnie pod dach.
W zaciszu domowym powstały więc domki :
Nieprzyjazna aura przyniosła jednak coś pozytywnego ... niezwykle urokliwe i nastrojowe mgły, które od rana do wieczora unosiły się nad okolicą.
Przy okazji deszczowej pogody ujawnili się też nasi, sympatyczni współlokatorzy. Ciekawskie oczka zaglądały nam za próg :)
Jest pięknie, ale ja mimo wszystko wypatruję słońca ...
Pozdrawiam !
Kokka